niedziela, 6 maja 2012
Trzy
-Czy zna pani Michała Nalisza?- Pokazali mi zdjęcie Michała, tego z wczorajszej imprezy.
-Tak. Wczoraj Go poznałam. Czy coś się stało?
-Jego rodzice zgłosili zaginięcie chłopaka. Mówił może czy gdzieś się wybiera?
-Nie. Wczoraj była tu impreza i został na noc, ale gdy się obudziłam, jego już nie było. - odpowiedziałam z żalem w głosie.
-Więc nie ma pani z Nim żadnego kontaktu?
-Nie, przykro mi.- głos mi się załamywał. Poznałam chłopaka wczoraj, a już mi tak zakręcił w głowie.
-Gdyby się pani czegoś dowiedziała, prosimy o kontakt.
-Oczywiście.
Policjanci wyszli i zostawili mnie samą. To przecież nie może być prawda, że zaginął. Pewnie po prostu miał dość rodziców i urwał się z domu. Kiedy mieszkałam z tatą w wakacje, bo mama musiała wyjechać do Japonii, też cały czas byłam poza domem. Nie wracałam do domu bo miałam dosyć ojca. A Michał pewnie taż nie czuł się dobrze w domu.
Spojrzałam na zegarek na którym widniała 14:26. Poszłam na górę i wzięłam szybki prysznic. Z łazienki od razu pobiegłam do garderoby. Włożyłam szorty i niebieską bokserkę. Na wierzch zarzuciłam za dużą szarą bluzę. Chwyciłam telefon i mp4 i wybiegłam z domu.
Po kilkunastu minutach witałam się z ekipą.
-Wiecie co dzieję się z Michałem? - zapytałam znajomych.
-A co, uciekł kiedy spałaś? - zaśmiała się Miśka.
-No w sumie to tak. A dzisiaj rano była u mnie policja. Mówili, że Jego rodzice zgłosili zaginięcie. - odparłam.
-Ej, wyluzuj. To nie pierwszy raz. Ona tak ma, że raz jest w domu a raz go nie ma. Niedługo znowu się pojawi. - odezwał się Andraka.
- No spox. Chyba za bardzo się tym przejmuję. Dobra, uszę lecieć bo mama zazraz wychodzi ze szpitala. Później jeszcze wpadnę. Narazie!
Zamówiłam taksówkę i pojechałam po mamą. Weszłam do szpitala i zauważyłam ją schodzącą po schodach. Podbiegłam do niej i pomogłam jej z torbami. Szczęśliwe, że jesteśmy znowu razem, udałyśmy się do domu, gdzie przygotowałyśmy wspólnie obiad. Po zjedzonym posiłku, usiadłyśmy wygodnie w salonie i zaczęłam Jej opowiadać o tym, co działo się, kiedy była w szpitalu. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. Gdy otworzyłam oczy i spojrzałam na zegarek, zamurowało mnie. Było już grubo po 19. Szybko ogarnęłam się w łazience, chwyciłam telefon, dałam mamie buziaka na pożegnanie i pobiegłam do znajomych. Kiedy się zbliżałam do dobrze już znanego mi miejsca, zadzwonił telefon. Numer prywatny.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz